Witajcie!
Dziś będzie nietypowo. Jakiś czas temu otrzymałam do recenzji dwa róże od JOKO Cosmetics, które chciałabym Wam pokazać :)
Prasowane róże JOKO Pressed Blusher zamknięte są w bardzo eleganckim, czarnym i błyszczącym opakowaniu. Nie musimy także obawiać się o to, że pudełeczko się otworzy, ponieważ zamknięcie jest bardzo solidne. Czasami miałam nawet problem z jego otwarciem :) Całość zdobią pięknie złote litery i logo marki.
Do recenzji otrzymałam dwa kolory: J4, który określiłabym jako jasny, przygaszony róż (po prawej) oraz J5 o odcieniu, według mnie, ceglastym (po lewej).
Po otwarciu wieczka, jako pierwsze uwagę przyciągają dwie rzeczy. Na początku: brak lusterka. Nie wiem do końca dlaczego, ale oceniłabym to jako minus. Być może problem leży w tym, że rzadko miałam do czynienia z różami, które by go nie miały. Lusterko wydaje się dość praktycznym rozwiązaniem, szczególnie podczas wyjścia na imprezę, kiedy bez problemu możemy szybko poprawić makijaż :) Drugą rzeczą jest zapach. Moim zdaniem róże są dość intensywnie perfumowane i roznoszą dość słodką woń, która znacznie ulatnia się po nałożeniu na twarz. Dla wielu osób z pewnością nie będzie ona jednak stanowiła większego problemu. W moim przypadku w grę wchodzi przede wszystkim nadwrażliwość na zapachy (osobiście nie używam nawet perfum, ponieważ od każdych boli mnie głowa. Podobne doświadczenie miałam także z dość mocno perfumowanym pudrem z AVONu;))
Producent zapewnia, że:
Prasowany róż o kremowej konsystencji pozwala na naturalne wykończenie makijażu i zapewnia świeży wygląd. Umożliwia podkreślenie kości policzkowych oraz optyczne wymodelowanie kształtu twarzy.
Nie trudno nie zgodzić się z określeniem konsystencji różu jako kremowej. Nawet przy potarciu go palcem jest bardzo delikatny i aksamitny w dotyku. Bardzo dobrze nakłada się na pędzel, choć trzeba uważać, ponieważ dość mocno pyli i wystarczy naprawdę odrobina, aby nabrać odpowiednią dla nas ilość kosmetyku. Nie zauważyłam problemu z równomiernym rozprowadzeniem różu na twarzy.
Dzięki zawartej w składzie mice, minerałowi skał magmowych, róż delikatnie połyskuje i odbija światło, dając ładny, naturalny efekt rozświetlenia. Oba kolory są ładnie napigmentowane i dość długo utrzymują się na twarzy.
Poniżej możecie zobaczyć oba odcienie na dłoni (wybaczcie, ale nie mam wprawy w zdjęciach makijażu, więc nie chciałam Was straszyć, pokazując efekt na policzku - zostawiam tę działkę koleżankom-wizażystkom;))
J4
J5
Jak można wywnioskować ze zdjęć, mi bardziej odpowiada kolor J4, jednak mam dość jasną karnację. Być może podzielę się nimi z Wami...? Jak Wam się podobają?:)
Dziękuję marce JOKO Cosmetics za możliwość przetestowania róży i zapraszam do polubienia profilu "JOKO Cosmetics" na Facebooku :)
Zapraszam także do mnie :)
Ja akurat róży nie używam..
OdpowiedzUsuńJ4 przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńdrugi idealny<3
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo ładnie! Szkoda, że nie ma tych lusterek :(
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się ten drugi! :)
OdpowiedzUsuńTen jaśniejszy wygląda ładnie :)
OdpowiedzUsuńmnie podoba się ten drugi, choć na obydwa teraz mam chętkę :D
OdpowiedzUsuńJ4 super<3 Dawno nie widziała nigdzie na półce kosmetyków Joko, chyba trzeba się znów porozglądać :)
OdpowiedzUsuńhttp://sloiczek-tiananmen.blogspot.com/
J4 byłby idealny dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę drugi, choć pierwszy też jest niczego sobie ;3
OdpowiedzUsuńŚliczne te róże, tylko gdzie je kupić hmm;((
OdpowiedzUsuńmi podoba sie J5 ;p
OdpowiedzUsuń