13 lipca 2014

Pawie piórka - naklejki wodne od Born Pretty Store (B-105)

Witajcie niedzielnie :)

Jakiś czas temu dostałam maila od Born Pretty Store z ofertą współpracy. Oczywiście zgodziłam się, ponieważ zdarzało mi się już zamawiać ozdoby z tego sklepu i byłam z nich zawsze zadowolona. Nie wiem od czego to zależy, ale niestety nie maiłam możliwości wyboru jakichkolwiek lakierów lub innych produktów w wersji płynnej, choć wiem, że niektóre z Was w ramach współpracy (nawet tej początkowej) miały taką możliwość :) Zdecydowałam się więc m.in. na naklejki wodne, które od dłuższego czasu przyciągały moją uwagę na stronie BPS. Dziś chciałabym powiedzieć Wam o nich kilka słów :) 

Naklejki o numerze B-105 to piękne pawie piórka na cieniowanym, turkusowym tle. W opakowaniu możemy znaleźć 10 sztuk naklejek różnej wielkości, od najmniejszych do największych, które mają dopasować się do naszych paznokci. Pierwszą rzeczą, o której pomyślałam było to że rzeczywiście jest ich TYLKO 10. Biorąc pod uwagę fakt, że w moich ozdobach zalega trochę naklejek wodnych, z których jeszcze nie korzystałam, a te miały być moim debiutem, nieco się zmartwiłam, że nie mam nic "w zapasie"... Złapałam jednak za nożyczki i dokładnie wycięłam naklejki. Starałam się zostawić wokół wzoru nieco białego marginesu.

W międzyczasie zaczęłam zastanawiać się na jakim tle najlepiej umieścić turkusowe cudeńka. Doszłam jednak do wniosku, że nie ma innego wyjścia jak biel - to do bieli bowiem przechodzi turkusowe cieniowanie i w zasadzie to na niej właśnie podobają mi się najbardziej wszelkiego rodzaju zdobienia :) Pokryłam więc paznokcie dwiema warstwami białego Golden Rose.

Przechodząc do rzeczy wczytałam się w instrukcję na odwrocie...

Skoro punkt pierwszy miałam już za sobą, a naklejki równo wycięte, zgodnie z punktem drugim ściągnęłam z nich folię ochronną. W zasadzie powinnam zrobić to w odwrotnej kolejności i wtedy pewnie nie miałabym tyle problemów w odklejeniem folii, skubiąc brzegi, ale i tak sądzę, że nie miało to większego znaczenia ;) Zabrałam się więc do roboty, zanurzając pierwszą naklejkę w wodzie na 15 sekund. I stało się to, o czym myślałam od początku - nie wyszło ;)

W czym tkwił błąd? Być może część z Was potraktuje mnie jak totalnego laika (którym w zasadzie na chwilę obecną w kwestii naklejek wodnych jestem;)), ale potraktowałam naklejkę jak tatuaż przyciskając ją wzorem do dołu (podobnie jak przy wzorach gazetowych, dających lustrzane odbicie) i pozostawiając białą "tekturkę" wyżej. A nie o to chodziło ;) Po pierwszej próbie na małym paznokciu wiedziałam już więc, że nie dane mi będzie posiadanie pięknego wzoru na wszystkich dziesięciu pazurkach :) Zmyłam więc wskazujący i mały, zastępując je podobnym do cieniowania na naklejce turkusem, a dwa środkowe postanowiłam ozdobić pawimi piórkami.

Co zrobiłam tym razem? Po zanurzeniu kolejnej naklejki zauważyłam, że biała tekturka, do której jest ona przytwierdzona odkleja się pod wpływem wody, pozostawiając sam "przezroczysty" wzór. Wyciągnęłam go więc lekko z wody i przykleiłam na paznokieć. Człowiek uczy się na błędach, więc i ja zrozumiałam, że naklejki nie powinny być przyklejane na zasadzie lustrzanego odbicia, lecz dokładnie tak, jak widnieją na białej tekturce. Nie wiem, czy technika, którą zastosowałam jest słuszna i czy dokładnie tak powinno to wyglądać, ale udało się. Wzór przykleił się do paznokcia :) Wystarczyło go tylko osuszyć i pokryć topem. Przy kilku próbach na pozostałych naklejkach miałam jeszcze parę wpadek, ale uzyskałam zamierzony efekt. Palec środkowy, serdeczny i kciuki zostały ozdobione ;) Pazurki pokryte turkusem postanowiłam natomiast ozdobić perełkami, które także otrzymałam w ramach współpracy i o których też postaram się napisać kilka słów w najbliższym czasie :)

Ze względu na to, że zdobienie wykonywałam wieczorem pstryknęłam od razu kilka fotek w świetle sztucznym...


Efekt był dla mnie przepiękny. Doszłam nawet do wniosku, że ozdobienie tylko dwóch/trzech paznokci na każdej dłoni jest strzałem w dziesiątkę :) Nie ma przepychu, a tylko delikatny, lekki akcent.

Na drugi dzień przystąpiłam do robienia zdjęć w świetle naturalnym. Niestety, być może nieco z mojej winy, ponieważ dużej wprawy w tego typu ozdobach nie mam, naklejki pozdzierały się nieco przy wolnym brzegu. Było mi bardzo szkoda zmywać całość, więc postanowiłam domalować końcówki lakierem, którym pokryłam dwa zewnętrzne paznokcie. Z bliska (i na zdjęciach także) tę granicę widać, jednak w rzeczywistości nie była ona tak mocno widoczna. Musimy jednak wziąć pod uwagę fakt, że przy tak pięknym wzorze każdy będzie chciał obejrzeć nasze pazurki z bliska ;)



Co więc sądzę ostatecznie o naklejkach? Ogromnym plusem jest przede wszystkim sam wzór. Nie sądzę, że znajdzie się tu ktoś, kto będzie im zupełnie przeciwny ;)

Po drugie, choć mogłoby się wydawać, że pozycja wzoru na paznokciu jest z góry określona, można nakleić go z różnych stron płytki! Jestem przekonana, że odpowiednio przycięty nadawałyby się także do przyklejenia od strony "skórek" (lub jak kto woli: obrąbka naskórkowego:P) czy też z boku w przypadku szerszych paznokci, budując piórkowy french ;)

Miłym zaskoczeniem był dla mnie także fakt, że między wzorem, a białym tłem nie widać żadnej granicy. Naklejka komponuje się z tłem tak, jakby stanowiła z nim integralną całość i była naklejką całopaznokciową.

Jak już wspominałam minusem naklejek jest ich liczba. Sądzę, że dobrze byłoby mieć choć dwie w zapasie. Z drugiej jednak strony nie jest to do końca możliwe ze względu na różną wielkość naklejek, ponieważ nie wiadomo, która z nich miałaby być zdublowana ;)

Drugi minus to (moim zdaniem) zbyt uboga instrukcja. Możecie się śmiać, ponieważ już od ponad dwóch lat prowadzę ten blog i paznokcie są moją największą pasją, jednak nie miałam jeszcze styczności z naklejkami wodnymi (choć leżą i czekają w pudełku). Jeżeli więc z tego typu ozdób chciałaby skorzystać kobieta, która zupełnie nie ma o nich pojęcia, zapewne straciłaby połowę na próby ich dobrego przyklejenia ;) Moim zdaniem instrukcja nie określa bowiem jasno, czy naklejkę docisnąć wzorem do dołu i traktować jak tatuaż, czy odkleić od niej tekturkę do której jest przytwierdzona i bawić się samą, przezroczystą "powłoczką". Chociaż... tatuaż to tatuaż, naklejka to naklejka... :P Ok - może jednak rzeczywiście blond to stan umysłu :D

Jakich minusów bym tu nie znalazła z naklejek byłam ogromnie zadowolona. Wszystko rekompensuje przewspaniały wzór i jego kolorystyka, dlatego też mogę je z czystym sumieniem polecić :) Jeżeli byłybyście nimi zainteresowane to dokładnie ten sam wzór znajdziecie tu: Fancy Colorful Feather Eyes. Są to jednak tylko jedne z wielu naklejek wodnych, jakie można znaleźć na BPS :) Czasami naprawdę trudno się zdecydować...: Water Decals :)

Jeżeli planujecie zakupy to zachęcam Was do skorzystania z 10% rabatu :)



Zachęcam Was także do polubienia Born Pretty Store na Facebooku :)

"Z pazurkiem" na Facebooku :)
                        

Pozdrawiam,
PODPIS

15 komentarzy:

  1. bardzo lubi takie ozdoby, pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. efekt jest mega ;) prezentuje się przepięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ten wzór naklejek prezentuje się GENIALNIE!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie mogłam wybrać lakierów, ale to podobno od jakiegoś czasu po prostu nie mogą wysyłać płynnych rzeczy. A te naklejki super się prezentują! :) Ja nigdy nie miałam problemów z użyciem, bo wcześniej czytałam dużo tutoriali ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Prześwietnie wyglądają te naklejki ;-) Mani bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękny jest ten wzór! I idealnie wkomponował się w cały manicure. Cudnie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej... wyglądają prześlicznie w tej kolorystyce ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękne :) naprawdę cudowne, muszę kupić te naklejki :) :) zapraszam na mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rewelacyjnie wyszło!!! Zakochałam się w tym zdobieniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow wspaniałe te naklejki ;-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Udostępnij: