Chcąc wzbogacić i urozmaicić moją paletę czerwieni postanowiłam skusić się na lakier Maybelline z kolekcji my Varnish o numerku 265. Wyglądał dość zachęcająco m.in dzięki brokatowi, który sprawiał wrażenie mało nachalnego, a jednocześnie nadawał pięknego połysku. Próbowałam zrobić mu jak najlepsze zdjęcie, a to poniżej, po lekkiej obróbce, chyba najlepiej odwzorowuje to, o czym piszę ;)
Niestety, o ile drobinki wyglądają ładnie, o tyle kolor lakieru nie do końca mi się spodobał. Jak widać na zdjęciu jest on w odcieniu czerwonym z zabarwieniem różowego, co w ostateczności daje kolor trudny do zinterpretowania. Taki jasny buraczkowy ;) Może po trzech warstwach byłby ciemniejszy. Wiele do życzenia pozostawia też samo krycie, bowiem nawet po dwóch warstwach oglądając paznokcie "pod światło" widać prześwity. Nie wdając się jednak w szczegóły z daleka wygląda w porządku ;) Niekoniecznie podoba mi się także konsystencja, która jest dość rzadka i przy mniejszej ostrożności może doprowadzić do zalania skórek. Plusem może być to, że lakier stosunkowo szybko schnie i ładnie błyszczy. Warto jednak dodatkowo pokryć go top coatem, już nie tylko dlatego, aby przedłużyć trwałość, ale też dla wydobycia głębi koloru i wyrównania lekko chropowatej powierzchni. Na pazurkach prezentuje się tak (bez top coatu):
Być może niektórym kolor przypadnie do gustu, jednak ja po recenzowanej już przeze mnie wcześniej mini Coloramie (klik) spodziewałam się czegoś więcej :)
A Wam jak się podoba?
Justine
Hmmm:P Kolorek na paznokciach dla mnie nieco za jasny jak na czerwień:P Mam lakier z My Varnish o nr 749 (żółty). Dopiero będę go recenzować,ale w ogóle mi nie przypadł do gustu. Prześwity są i to duże. Musiałam nałożyć 3 warstwy co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało. Ciężko się go również nakładało.
OdpowiedzUsuń