Uwaga, będę się trochę chwalić ;) W ubiegłą niedzielę miałam okazję uczestniczyć w kursie manicure japońskiego. A wszystko to dzięki mojemu chłopakowi i temu, że tak idealnie dogadał się ze Świętym Mikołajem ;)
Być może dla niektórych z Was nie jest to żadna nowość, choć wiem, że wiele osób jeszcze zupełnie nie ma pojęcia o istnieniu takiego zabiegu, dlatego chciałabym nieco Wam go przybliżyć :)
Manicure japoński, nazywany także P-shine (od nazwy japońskiej firmy, która go rozwinęła i rozpropagowała) to metoda wzmacniająca nasze paznokcie. W zestawie, poza pilnikami, którymi matowimy płytkę paznokcia, znajduje się także pasta i puder, które energicznymi ruchami są wcierane w paznokieć za pomocą specjalnych polerek ze skóry jelonka (nie dla obrońców praw zwierząt :p). Do wcierania pasty w zielonym pojemniczku używa się zielonej polerki i odpowiednio różową polerką wmasowuje się puder z różowego pojemniczka. Zadaniem pasty, bogatej w witaminy A, E, keratynę, pyłek pszczeli i krzemionkę z morza japońskiego jest zniwelowanie wszelkich nierówności występujących na płytce (wcześniej już zmatowionej zielonym i różowym pilnikiem). Pasta głęboko nawilża płytkę paznokcia i sprawia, że paznokcie pięknie błyszczą. Dzięki ruchom polerki nasze paznokcie są lepiej ukrwione i uzyskują zdrowy wygląd. Zadaniem pudru jest natomiast utrwalenie efektu pasty, dzięki czemu efekt połysku na paznokciach utrzymuje się bardzo długo (w przeciwieństwie do działania tradycyjnej polerki). Paznokcie są więc zabezpieczone także przed działaniem wody i detergentów. Efekt utrzymuje się do dwóch tygodni, choć w zasadzie paznokcie będą gładkie "dopóki nie odrosną" :)
Zestaw prezentuje się następująco:
Po wyjściu z kursu byłam zachwycona. Moje pazurki, które ostatnio przechodzą małą rekonwalescencję, były nadłamane, jeden nawet bardzo mocno rozdwojony, stały się idealnie gładkie i błyszczące. Jak pewnie zauważyłyście na zdjęciach, na niektórych paznokciach, szczególnie serdecznym i małym, mam podłużne bruzdy. One także zniknęły. Jedyne, co zmieniło się na gorsze... po zmatowieniu i wypolerowaniu paznokcia wyszło na jaw, że chyba brakuje mi jakichś witamin, bo na małym palcu uwidoczniły się białe plamki ;)
Zabieg jest idealnym rozwiązaniem zarówno dla Pań, jak i dla Panów (choć nie każdy mężczyzna lubi mieć tak wypolerowane paznokcie;)) borykających się ze słabymi, łamliwymi i rozdwajającymi się paznokciami. Warto jednak wiedzieć, że zabiegu nie wolno wykonywać bezpośrednio po zdjęciu akrylu bądź żelu z paznokci, aby dodatkowo nie osłabić płytki ponownym matowieniem. Nie musicie się jednak obawiać tego, że przy manicure japońskim płytka zostanie zmatowiona tak bardzo, jak w przypadku paznokci akrylowych/żelowych. Pilniki są o wiele delikatniejsze. Zabieg nie jest skomplikowany. Trwa (w zależności od wprawy kosmetyczki) ok. 30-40 minut i nie kosztuje zbyt wiele (ok.50zł - w zależności od salonu). Aby efekt był widoczny cały czas zaleca się powtarzanie zabiegu co około dwa tygodnie.
Zobaczcie jak manicure japoński prezentuje się na moich krótkich pazurkach ;) Wybaczcie małe uszkodzenie przy palcu środkowym. Jakoś tak bezczelnie mi się złamał ;)
Pazurki są "gołe". Nie ma na nich żadnych preparatów :) Pani prowadząca kurs stwierdziła, że przez około tydzień nie będą trzymały się na nich żadne lakiery, jednak nie mogłam nie spróbować :p Wczoraj pomalowałam więc jednego pazurka lakierem i wszystko było w porządku. Po użyciu zmywacza błyszczał nadal równie mocno :)
Myślę, że manicure japoński jest idealnym rozwiązaniem nie tylko dla osób mających problemy ze słabymi paznokciami, lecz także dla wszystkich, którzy cenią sobie naturalność i elegancję :) Ja z pewnością będę polecać go każdej z Pań! A jak Wam się podoba? :)
Pozdrawiam,
Mi się zawsze japoński manicure bardzo podobał i zdania nie zmieniam :)
OdpowiedzUsuńale się błyszczą! (;
OdpowiedzUsuńgratuluje certyfikatu i pomysłu św. mikołajowi ;p
Moja ciocia długo sobie fundowała i była bardzo zadowolona. :) Gratujluję. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, nie miałam pojęcia o tym manikiurze
OdpowiedzUsuńJednak to prawda że człowiek uczy sie całe życie. Nie słyszałam jeszcze o nim a z tego co widze warto go zastosować do swoich pazurków :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zabiego dla naturalnych paznokci, pięknie się błyszczą, musisz ładnie podziękować Mikołajowi :D:D
OdpowiedzUsuńpodziękowałam, ale chyba muszę podziękować jeszcze raz :D
Usuńpieknie wygladaja! i ten polysk! :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie jest robione dziś, czyli dwa dni po zabiegu :) Ciekawe jak będzie potem... tyle, że już mam ochotę na lakier;p
Usuńtoż to spa dla paznokci!
OdpowiedzUsuńgratuluję :)
swietny efekt , moim teraz by tego trzebabylo;)
OdpowiedzUsuńten manicure jest super ;D
OdpowiedzUsuńSuper Skrzacie ;*
OdpowiedzUsuńdziękuję Mikołaju :D
UsuńGratulacje :) A pazurki pięknie się prezentują po tym zabiegu :) Aż trudno uwierzyć, że na nich nic nie ma :)
OdpowiedzUsuńświetny efekt i gratuluje certyfikatu ;))
OdpowiedzUsuńPaznokcie wyglądają na prawdę przepięknie. Aż niewiarygodne, że to tylko po wmasowywaniu witamin i polerowaniu. Cudowne!
OdpowiedzUsuń