Tak, tak... Taka prosta metoda, a ja jeszcze nie miałam okazji jej wypróbować ;) Cóż... teraz z pewnością się to zmieni, bo sądzę, że jest to rozwiązanie dla każdego - nie tylko wprawionej w bojach lakieromaniaczki, a wygląda dość ciekawie i za każdym razem oryginalnie.
Na czym polega saran wrap? Część z Was z pewnością wie, jednak napiszę kilka słów dla tych, którym mogło to umknąć. Saran wrap to nic innego jak malowanie folią. Do wykonania ciekawych wzorów potrzebny jest nam zwyczajny kawałek folii (torebki śniadaniowej czy folii z rulonu), który znajdzie się z pewnością w każdym domu. Paznokcie malujemy wybranym kolorem, a następnie zwiniętą w kulkę folię malujemy lakierem i odciskamy na paznokciu. Warto przed stemplowaniem paznokcia ściągnąć nadmiar lakieru, odbijając go kilka razy na kartce.
Można też spróbować inaczej. Malujemy paznokcie kolorem bazowym, np. błękitnym, i czekamy aż wyschnie. Następnie nakładamy inny kolor, np. granatowy, i mokry jeszcze lakier dotykamy zwiniętą folią, która zbiera jego część i pozostawia nieregularne wzorki. Spod spodu widać natomiast lakier błękitny ;)
Swoje paznokcie pomalowałam dwiema warstwami białego Golden Rose. Do zrobienia "marmurku" (bo tak trochę wygląda całość), wykorzystałam dwa kolory: Liliankę i Figę z makiem od Colour Alike, które odciskałam za pomocą folii. Następnie, jak już stwierdziłam, że jest "na bogato" dodałam jeszcze w kilku miejscach odrobinę kleju do folii transferowej i odbiłam taką w kolorze srebrnym. Na każdym paznokciu przykleiłam po jednej cyrkonii od Born Pretty Store, o których kilka słów poniżej ;) Całość wykończona topem Astor Gel Shine ;)
Jak widzicie paznokcie prezentują się dość bogato i różnorodnie, ale zupełnie mi to nie przeszkadza - wydają się nawet eleganckie ;) Może przesadziłam z tymi cyrkoniami, bo są trochę słabo widoczne w tym całym misz-maszu, ale cóż - szaleć to szaleć ;)
Cyrkonie dostałam od Born Pretty Store już jakiś czas temu i zdecydowałam się na nie dlatego, że chciałam sprawdzić, czy naprawdę trzeba posiadać kryształki Swarovskiego, aby efekt był zadowalający. Okazuje się, że nie ;) Dawniej miałam do czynienia z cyrkoniami w różnych karuzelach, które były zupełną tandetą. Wystarczyła odrobina topu, aby traciły cały swój blask. W przypadku cyrkonii od BPS nie mamy tego problemu. Świecą się idealnie także pod top coatem. Ich dużą zaletą jest także to, że bardzo dobrze współpracują z hybrydami i nie odpadają, co zdarza się czasami w przypadku ćwieków. Przyczyną jest pewnie to, że ćwieki przyklejają się do paznokcia tylko brzegiem, ponieważ są jakby puste w środku (mają wgłębienia), cyrkonie natomiast są ścięte na prosto i przylegają do paznokcia całą powierzchnią. Dla pewności (w przypadku zdobień hybrydowych) przyklejam je na kropelkę topu, utwardzam i pokrywam topem. W przypadku zwykłych paznokci przyklejam je zazwyczaj do mokrego lakieru, a jeśli jest on już suchy nakładam kropelkę czegoś bezbarwnego. Warto dodać, że są bardzo wygodne, malutkie i nie odstają mocno od płytki :) Cyrkonie dostałam w woreczku strunowym, ale dla wygody przesypałam je do pojemniczka. Jak widzicie, nie zostało ich zbyt wiele, bo cieszą się dużą popularnością - a było ich aż 144 sztuki ;)
Cyrkonie były już m.in. na Lawendowych różach...
...i na paznokciach hybrydowych ;)
Jak podobają się Wam moje pierwsze saran wrap i cyrkonie?
Jeżeli zainteresowały Was te błyskotki zapraszam na stronę Born Pretty Store: KLIK. Za 3,48$ dostajemy mnóstwo naprawdę dobrej jakości błyskotek :)
Zawsze możecie skorzystać też z kodu - 10% zniżki :)
Born Pretty Store na Facebooku :)
"Z pazurkiem" na Facebooku - zapraszam na konkurs! :)
Piękne CA! Obydwa <3
OdpowiedzUsuńMi ta metoda jakoś nie podchodzi, nie moja bajka...
Artystyczne zdobienie
OdpowiedzUsuń:D
Fajnie Ci wyszedł mani. Ja też próbowałam kiedyś tej metody. Wychodzi ciekawie i mało przy tym roboty :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba! Świetnie z tymi cyrkoniami ;)
OdpowiedzUsuńTa pierwsza metoda która opisałaś bardziej przypomina mi dry marble ( albo coś pomiędzy tym a saran wrap :P ) w każdym bądź razie ja zawsze stosuję tą drugą. Uwielbiam w tej metodzie to co napisałaś " dla każdego " proste, szybkie i bardzo efektowne! Piękne Ci wyszło, paznokcie przypominają mi fakturę kamienia szlachetnego <3
OdpowiedzUsuńpięknie, lawendowo, bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńSuper to wygląda ! Cuda :-)
OdpowiedzUsuń